Które spółki skorzystają z estońskiego CIT

REKLAMA
REKLAMA
Estoński CIT polega na przesuwaniu obowiązku podatkowego tak długo, aż wspólnicy wypłacą sobie wynagrodzenie w postaci dywidendy. Oznacza to, że pieniądze spółki pozostaną w firmie i nie będzie musiała płacić ona podatku CIT pomimo osiągniętych zysków.
REKLAMA
Przepis będzie dotyczył przedsiębiorstw, które notują obroty w wysokości nieprzekraczającej 50 mln złotych rocznie, czyli aż 97% spółek w Polsce.
Jak zapowiada rząd, program ma wejść w życie 1 stycznia 2021 roku i będzie można z niego korzystać przez 4 lata z możliwością przedłużenia o kolejne 4 lata.
– Z pewnością jest to dobre rozwiązanie. Dzięki temu, że pieniądze pozostaną w firmach, zwiększy się ich płynność finansowa i pojawi się szansa na nowe inwestycje. Należy jednak mieć na uwadze, że wraz z wypłatą dywidendy nastąpi obowiązek zapłaty podatku – wskazuje Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt.
Rozwiązanie to jest przeznaczone dla mikro i małych firm. - Warunkiem jest opłacanie przez nie podatku CIT oraz spełnianie określonych wymagań: zatrudnianie minimum trzech pracowników, a wspólnikami mogą być jedynie osoby fizyczne. Zmiana skierowana jest więc tylko dla określonych spółek, a to ogranicza grono podatników, którzy mógłby z niej skorzystać – mówi Piotr Juszczyk.
– Z estońskiego CIT nie będą mogli skorzystać płatnicy PIT prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą czy też spółki osobowe. Warto też pamiętać, że wybranie tej metody rozliczania podatku będzie dobrowolne – wyjaśnia ekspert.
Polecamy: CIT 2020. Komentarz
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA