Nie ma chyba w Polsce instytucji, która darzona byłaby przez obywateli tak szczerą niechęcią jak ZUS, który stał się swego rodzaju symbolem marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Nie dosyć bowiem, że odprowadzać składki musi każdy pracujący obywatel, bez względu na wysokość zarobków (zgodnie z planami rządu „ozusowane” mają być nawet umowy o dzieło), to jeszcze trudno doszukać się korzyści, jakie owa instytucja oferowałaby swoim płatnikom; wszak konieczność wielomiesięcznego oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty przez osoby regularnie opłacające składki, bądź też niepewność co do losów własnej emerytury nikogo w Polsce nie dziwi.
Każdego roku inspektorzy ZUS kontrolują osoby przebywające na zwolnieniach lekarskich. Sprawdzają, czy pracownicy, przebywający na L4, faktycznie wracają do zdrowia. Nierzadko zdarza się, że zamiast wykorzystywać chorobowe na rekonwalescencję, wyjeżdżają na wczasy albo podejmują inną pracę. Co grozi za wykorzystywanie zwolnienia chorobowego niezgodnie z jego przeznaczeniem?
Wiele osób, które utrzymuje się z emerytur czy rent, rozliczenia podatkowe powierza ZUS-owi. Takie rozwiązanie jest wygodne, bo podatnik nie musi zajmować się wypełnianiem PIT-u, ale uniemożliwia skorzystanie z ulg. Co powinien zrobić podatnik, który po kilku latach takich rozliczeń zorientował się, że nie skorzystał z przysługujących mu odliczeń?