Pewnie - jak to często bywa - zadaję naiwne, lub bezsensowne pytanie. Przecież we wzorcowym, podręcznikowym modelu władzy publicznej, której zależy na uzyskiwaniu niezbędnych dochodów podatkowych, nie ma miejsca na moralność rządzących. Ustalanie i pobieranie podatków ma być „skuteczne i nieuchronne, bo podatki trzeba płacić”, a jedynym ograniczeniem ich wysokości jest swoisty pragmatyzm wyrażający się w dwuznacznym porzekadle o owcy, którą się „strzyże a nie zarzyna”. Płaski, wręcz prymitywny obraz świata.
Spółka, delegując pracownika w zagraniczną podróż służbową, wypłaca zaliczkę w walucie obcej bądź w PLN. Przy księgowaniu kosztów tej podróży spółka stosuje średni kurs NBP z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego dzień przedłożenia rozliczenia delegacji, natomiast do rozliczenia z pracownikiem – kurs średni NBP z dnia wypłaty zaliczki. Różnica między poniesionymi wydatkami jest rozliczana w PLN. Czy powstałe w ten sposób różnice kursowe są różnicami podatkowymi? Jeśli tak, to czy w pełnej wysokości? Czy ma znaczenie, że zaliczka w całości pokryła wydatki? Czy są różnicami podatkowymi tylko do wysokości zaliczki?
Od 2007 roku nie zmieniły się limity diet i należności z tytułu podróży służbowych wynikające z rozporządzeń Ministra Pracy i Polityki Społecznej. Jednak już wiadomo, że wreszcie od 1 marca 2013 roku nastąpi podwyższenie tych stawek. Dieta wzrasta do 30,- zł. Ryczałt na pokrycie kosztów dojazdu środkami komunikacji miejscowej wyniesie 6,- zł, a ryczałt za nocleg 45,- zł. Wyższe będą też diety zagraniczne i limity noclegowe w delegacjach zagranicznych. Ma to oczywiście swój istotny podatkowy wymiar.