Choć logicznym jest, że postępowanie egzekucyjne powoduje dodatkowe opłaty, to często osoba zobowiązana do zapłaty nie jest tego świadoma. Nierzadko zdarza się, że dłużnik chce zapłacić organowi egzekucyjnemu tylko należność główną i jest zaskoczony większą sumą do uregulowania. Zapłata należności głównej zakończyłaby problem związany z zadłużeniem, tylko kiedy wierzyciel nie wszedłby na drogę postępowania egzekucyjne, czyli jakby dłużnik zapłacić należność w terminie. W momencie, kiedy sprawa trafia do organu egzekucyjnego trzeba się liczyć z tym, że koszty znacznie wzrosną. Aby uniknąć zaskoczenia należy być świadomym jakie koszty egzekucyjne mogą zostać naliczone przez organ egzekucyjny.
Minister finansów chce, aby urzędnicy skarbowi kontaktowali się z podatnikami telefonicznie. Jeżeli okaże się, że sprawę da się załatwić tym kanałem, podatnik nie będzie musiał składać żadnych dodatkowych wyjaśnień, bo urzędnik sporządzi odpowiednią notatkę z rozmowy. Jeśli jednak wizyta podatnika w urzędzie będzie konieczna, zaproszenie też zostanie przekazane przez telefon.
W przypadku wątpliwości co do przepisu podatkowego, urząd, wydając decyzję, także sąd wydając wyrok, będą miały obowiązek orzec na korzyść podatnika - takie rozwiązanie zakłada projekt noweli Ordynacji podatkowej podpisany i skierowany do Sejmu przez prezydenta. W projekcie zaproponowano także zmiany, które mają dać podatnikowi pewność, że administracja podatkowa nie będzie prowadzić spraw w nieskończoność.
Pewnie - jak to często bywa - zadaję naiwne, lub bezsensowne pytanie. Przecież we wzorcowym, podręcznikowym modelu władzy publicznej, której zależy na uzyskiwaniu niezbędnych dochodów podatkowych, nie ma miejsca na moralność rządzących. Ustalanie i pobieranie podatków ma być „skuteczne i nieuchronne, bo podatki trzeba płacić”, a jedynym ograniczeniem ich wysokości jest swoisty pragmatyzm wyrażający się w dwuznacznym porzekadle o owcy, którą się „strzyże a nie zarzyna”. Płaski, wręcz prymitywny obraz świata.