Podatek od sprzedaży detalicznej daje jeszcze więcej możliwości, niż podatek bankowy, do omijania tej daniny; ma on przynieść budżetowi stosunkowo niewiele, około 2 mld zł, czy warto w związku z tym ryzykować, "czy ta skórka jest warta wyprawki" - mówi prof. Ryszard Bugaj. Jego zdaniem sklepy przerzucą koszty podatku od sprzedaży detalicznej na konsumentów.
W komunikacie prasowym wystosowanym 19 grudnia 2015 roku MF poinformowało, że II kwartał 2016 r. obfitować będzie w kontrole podatkowe, które nakierowane będą na podmioty niepłacące w latach ubiegłych podatku CIT pomimo znacznej dynamiki osiąganych przychodów. Ministerstwo wskazało jednocześnie na możliwość uniknięcia negatywnych konsekwencji planowanych kontroli. Poprzez złożenie odpowiednich korekt przed planowaną akcją kontroli, podatnicy nie tylko unikną nieprzyjemności związanych z postępowaniem podatkowym, ale także zapłacą o połowę mniejsze odsetki od zaległości fiskalnych. Warto w tym miejscu zastanowić się jednak, czy wskazana zachęta odnosi się jedynie do nieprawidłowości związanych z rozliczaniem podatku dochodowego w kontekście cen transferowych.
Projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, który w dniu 2 lutego br. trafił do uzgodnień międzyresortowych, zakłada wprowadzenie nowego podatku o charakterze przychodowym od sprzedaży detalicznej obciążającego sprzedawców detalicznych i sieci handlowe o obrotach przekraczających 1,5 mln zł miesięcznie (kwota zwolniona od podatku). Ustawodawca zaproponował zróżnicowanie stawek podatku w zależności od wysokości przychodu tj.: 0,7% do wartości 300 mln zł i 1,3% od nadwyżki przychodu powyżej 300 mln zł. Ponadto, wyższe stawki podatku odpowiednio 1,3% i 1,9% będą obowiązywały od przychodu osiągniętego w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy. Podatek ten nie będzie stanowił kosztu uzyskania przychodów w podatkach dochodowych.