Polska gospodarka ma duże rezerwy. Tylko dzięki cyfryzacji administracji publicznej, a co za tym idzie pobudzeniu branży telekomunikacyjnej, możemy zyskać dodatkowe 50 mld zł rocznie - wynika z szacunków Centrum im. Adama Smitha. – Gdyby tylko polski rząd zlikwidował absurdalne przepisy, to mielibyśmy w ciągu najbliższych lat wzrost gospodarczy o około 14 proc większy. I to w sposób bezinwestycyjny, bez zabierania podatnikom jednej złotówki – mówi Andrzej Sadowski, założyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
Dzięki umowom o dzieło, zdaniem pracodawców, wielu młodych ludzi znalazło swoją pierwszą pracę, a niektóre firmy tworzą więcej miejsc pracy niż gdyby oferowali pracownikom etaty. – Pracodawca proponuje to, na co go stać, żeby być konkurencyjnym, nie chowa w kieszeni pieniędzy dla samego chowania – podkreśla Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club.
– Chcemy, aby możliwe było alokowanie środków Funduszu Pracy do tych urzędów, które wykazują największą efektywność – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej. Jak zapowiada, lista możliwych zmian jest długa. Obejmuje m.in. nowe projekty aktywizacji osób bezrobotnych, w co mają być zaangażowane również prywatne agencje. Większość zmian miałaby wejść w życie już w 2014 roku.
Główna ekonomistka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek o wtorkowych danych GUS, według których stopa bezrobocia we wrześniu br. wyniosła 12,4 proc., wobec 12,4 proc. w sierpniu, a sprzedaż detaliczna spadła we wrześniu o 1,3 proc. miesiąc do miesiąca i wzrosła o 3,1 proc. rok do roku wobec wzrostu o 5,8 proc. rok do roku w sierpniu:
Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że nie będzie decyzji rządu o "ozusowieniu" tzw. umów śmieciowych. Tłumaczył, że czas, "w którym Polacy każdego dnia troszczą się o to, aby utrzymać pracę, to nie jest czas, aby podrażać koszta pracy w żadnym wymiarze".