Przedsiębiorcy popierają propozycję likwidacji podatku akcyzowego od samochodów osobowych, zawartą w poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku akcyzowym. Ich zdaniem likwidacja akcyzy, która miałaby nastąpić od 1 stycznia 2018 r., przyniesie korzyści gospodarcze, środowiskowe i społeczne, pod warunkiem jednak, że w zamian, w miejsce akcyzy, nie zostaną wprowadzone inne uciążliwe opłaty.
Na koniec 2016 roku luka w VAT, czyli różnica między realnymi wpływami a możliwymi do osiągnięcia, może spaść do około 45 mld zł, czyli 2,5 proc. PKB - tak wynika z obliczeń PwC. W 2015 r. luka w VAT wyniosła 49 mld zł, czyli 2,8 proc. PKB.
Jak podają media cytując urzędników resortu finansów, pod koniec sierpnia 2016 r. wpłynęło ponad 6 tys. elektronicznych informacji na temat ewidencji prowadzonej dla potrzeb VAT. Wszystkie podmioty sektora publicznego oraz szkoły wyższe i jednostki badawcze, które, zgodnie z interpretacją tegoż resortu, też są jakoby dużymi podatnikami (choć są na ten temat inne poglądy prawne), zwolniono z tego obowiązku, bo nie były w stanie mu podołać: nie miały pieniędzy aby dać zarobić firmom informatycznym. Ponoć jest ich około 3 tysięcy, czyli jedna trzecia ogółu. Nikt nie może zrozumieć panującego tu bałaganu, który przy pomocy wątpliwych poglądów narzuca podatnikom obowiązki, a potem z nich zwalnia.
Dnia 2 czerwca 2016 r. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał korzystny dla podatników akcyzy z tytułu sprzedaży oleju opałowego. Wszyscy ci, wobec których zastosowano polskie przepisy oceniane przez TS UE (art. 89 ustawy z 2008 r.) do 8 września 2016 r. mogli oni składać wnioski o wznowienie do organów, który wydały decyzję ostateczną. Do 8 listopada 2016 r. mogą to jeszcze zrobić w zakresie postępowania sądowego – do NSA lub WSA. Jest to ostatnia szansa, ale dotyczy ona już tylko tych podatników, którzy doszli w swojej sprawie do etapu sądu administracyjnego. Co którzy nie skarżyli decyzji dyrektorów izb celnych lub nawet organów I instancji, mają już zamkniętą drogę.
Od dnia 1 października 2016 r. wejdzie w życie ustawa narzucająca wszystkim gminom, miastom, powiatom i województwom obowiązek tzw. centralizacji rozliczenia podatku od towarów i usług. Przypomnę, że od ponad dwudziestu lat podatnikami tego podatku są w sektorze samorządu terytorialnego tylko jednostki i zakłady budżetowe, podobnie zresztą jak w sektorze rządowym, gdzie podatnikami są jednostki budżetowe. Jednostki samorządu terytorialnego jako osoby prawne nie są podatnikami podatku, bo nie wykonują obiektywnie żadnych czynności podlegających opodatkowaniu, podobnie zresztą jak np. Skarb Państwa. Zresztą czy samorząd terytorialny tworzony przez ogół mieszkańców gminy, czy może on na zdrowy rozum być podatnikiem czegokolwiek?
Wiemy, że pierwszy termin przekazania ministrowi finansów elektronicznej informacji zawierającej ewidencję prowadzoną na podstawie art. 109 ust. 3 ustawy o podatku od towarów i usług, skończył się totalnym blamażem resortu, który w ostatniej chwili musiał faktycznie zwolnić z tego obowiązku cały sektor publiczny. Pozostali „duzi” podatnicy, którzy są objęci tym obowiązkiem, albo nie podołali temu zadaniu, albo wykonali je wadliwie. Część podatników składa „czynny żal” z tego tytułu zastanawiając się tylko, komu ma go złożyć: naczelnikowi urzędu skarbowego czy ministrowi finansów. Dlaczego tak się dzieje?