Jak dowiadujemy się (prawie) oficjalnie, resort finansów po raz kolejny przełożył termin najbardziej bezsensownej operacji, prowadzącej do całkowitej destrukcji efektywności fiskalnej podatku od towarów i usług. Idzie oczywiście – według oficjalnej wersji - o „likwidację deklaracji podatkowych”: początkowo tą dziwaczną, nikomu (?) niepotrzebną operację planowano na początek 2019 roku, potem na początek lipca 2019 r., a teraz ją przesunięto na początek 2020 roku.
Ministerstwo Finansów poinformowało 2 kwietnia 2019 r. na Twitterze, że z konta VAT stosowanego w mechanizmie podzielonej płatności (split payment), będzie można opłacić: VAT od importu, akcyzę, cło, podatek dochodowy, ZUS.
Z przeprowadzonych badań wynik, że zdecydowana większość mikroprzedsiębiorców, bo aż 94%, deklarowała, że wprowadzone w ubiegłym roku zmiany prawne nie wywarły wpływu na prowadzenie przez nich działalności. A czy nowe rozwiązania dostępne od 2019 r., takie jak ZUS od przychodu lub rozliczanie wynagrodzenia współmałżonka w kosztach działalności, ułatwią życie przedsiębiorcom?
Polski ustawodawca z dumą informuje o wspieraniu najmniejszych przedsiębiorców. Zgodnie z propozycją, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których średnie miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności płacy minimalnej (w 2018 r. - 5 250 zł), będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne. Obecnie przedsiębiorcy, niezależnie od wielkości przychodu, płacą taką samą składkę ZUS. Jak nowe obniżone składki wypadają na tle Wielkiej Brytanii?
Osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których przeciętne miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne, tzw. mały ZUS. Tak zakłada projekt zmian w tej sprawie, którego rozwiązania mają wejść w życie 1 stycznia 2019 r.