Pewnie - jak to często bywa - zadaję naiwne, lub bezsensowne pytanie. Przecież we wzorcowym, podręcznikowym modelu władzy publicznej, której zależy na uzyskiwaniu niezbędnych dochodów podatkowych, nie ma miejsca na moralność rządzących. Ustalanie i pobieranie podatków ma być „skuteczne i nieuchronne, bo podatki trzeba płacić”, a jedynym ograniczeniem ich wysokości jest swoisty pragmatyzm wyrażający się w dwuznacznym porzekadle o owcy, którą się „strzyże a nie zarzyna”. Płaski, wręcz prymitywny obraz świata.
Minimalne wynagrodzenie za pracę ma wynieść w 2014 roku co najmniej 1680 zł (w 2013 r. jest 1600 zł). Taka podwyżka oznaczałaby, że przedsiębiorca, który płaci pracownikowi pensję minimalną, poniósłby w przyszłym roku dodatkowy koszt co najmniej 1159,08 zł w skali roku na jednego pracownika. W przypadku zatrudnienia na tych warunkach pięciu osób, koszty wynagrodzenia wzrosłyby o ponad 5 795 zł. Podwyżka wynagrodzenia minimalnego oznacza też wyższe składki ZUS dla początkujących przedsiębiorców.